niedziela, 28 listopada 2010

Jak bardzo możemy się różnić by nadal być braćmi w wierze?

Skoro wiemy, że Bóg nie pobudził Apostołów by zrobić czystki wśród tych, co niewłaściwie rozumieli sprawę spożywania niektórych pokarmów a także ciągle zachowywali prawo mojżeszowe, mimo że było zupełnie niepotrzebnym obciążeniem. Skoro wiemy, że Stwórca tolerował niedojrzałość duchową to powstaje pytanie – Jak bardzo możemy się różnić by nadal być braćmi w wierze?

Jedno wiemy na pewno sami nie możemy oceniać szczerości cudzej wiary, ale przecież są przypadki, kiedy musimy podjąć decyzję czy ktoś załguje by mieć z nami wspólnotę w miłości. Gdzie, więc jest granica, za którą już nie mówimy o różnorodności a o zaprzeczeniu wiary w Pomazańca?

Zbór w Korynie przesadził w tolerancji dla cudzego postępowania i Paweł musiał przywołać braci do porządku.

1 Koryntian 5 (1) Słyszy się powszechnie o rozpuście między wami, i to o takiej rozpuście, jaka się nie zdarza nawet wśród pogan; mianowicie, że ktoś żyje z żoną swego ojca. (2) A wy unieśliście się pychą, zamiast z ubolewaniem żądać, by usunięto spośród was tego, który się dopuścił wspomnianego czynu.

Tak, więc rozpusta jest jednym z tych czynników, których nie można tolerować. Jest to postępowanie uwłaczające dobremu imieniu Jeszu, bo cóż to za Pan, którego słudzy prześcigają się w niemoralności? Nie możemy, więc tolerować ludzi niegodziwych.

Efezjan 5: (3) A nierząd, wszelka nieczystość czy chciwość niechaj nie będą nawet wspominane wśród was, bo tak przystoi świętym. (4) Podobnie bezwstyd, niedorzeczne gadanie i nieprzyzwoite żarty nie przystoją wam. Oddajcie się raczej modlitwie dziękczynnej. (5) Trzeba (wam) o tym wiedzieć, że żaden rozpustnik lub bezwstydnik, żaden chciwiec, który jest bałwochwalcą, nie ma dziedzictwa w królestwie Chrystusa i Boga. (6) Nie dajcie się omamić próżnymi słowami, bo to wszystko sprowadza gniew Boży na buntowników. (7) Nie stawajcie się ich wspólnikami.


Na pewno też spotkaliście się z pojęciem Antychrysta po polsku będzie to Antypomazaniec. Taka osoba, mimo że podaje się za sługę Jeszu faktycznie jest jego wrogiem.

1 Jana 4: (2) Po tym poznacie ducha Bożego: wszelki duch, który wyznaje, że Jeszu Pomazaniec przyszedł w ciele, z Boga jest, (3) wszelki zaś duch, który nie wyznaje Jeszu, nie jest z Boga. Jest to duch Antypomazańca, o którym słyszeliście, że przyjdzie, a teraz jest już na świecie.

Jak widzimy jeszcze za życia Apostołów (Posłanników) kwestionowano osobowość Pana. Robiono to by podstępem podważyć wartość złożonej przez niego ofiary. Jeśli bowiem Jeszu nie przyszedł w ciele to nie złożył ofiary ze swojego ludzkiego życia. Cała śmierć byłaby, więc mistyfikacją, bo czy duch może umrzeć? Może udawać, że umarł.

W tym momencie nasuwa mi się skojarzenie z dogmatem o Trójcy. Jest to twierdzenie bardzo podobne do zaprzeczenia, jakie propagował Antypomazaniec dotyczy, bowiem osobowości Zbawcy i również zaprzecza prawdziwości złożonej ofiary. Bo skoro Bóg jest osobą w trzech osobach to faktycznie nikt nie umarł na krzyżu. Ofiara za ludzkość byłaby więc zwykłą mistyfikacją, sztuczką przebiegłego Boga.

Nie każdy to zrozumie, ale z przykrością musze przyznać, że to przekreśla wspólnotę z ludźmi, którzy zaprzeczają prawdziwej osobowości posłanego na ziemię Syna Bożego. 

krzysztof król - napisz do mnie
Zapraszam na www.SuperFakty.info

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz